Świat Maji

Cieszę się, że jesteś...


Części świata Maji:


Rozmyślania


Me, myself & I

Dłuższe


Kochając maszynę Wielu myślicieli zajmujących się sztuczną inteligencją próbuje mentalnie wejść do środka maszyny i zastanowić się nad tym, czy potrafi myśleć, tzn. czy semantyka gdzieś w niej tkwi. Słynny spór rozpoczął w 1980 roku John Searle książką Minds, Brains, and Programs. Wybitni naukowcy rozpoczęli pisanie długich, mądrych artykułów o tym, czy chiński pokój ma sens. Ciekawie ujął kwestię Stanisław Lem stwierdzając: „Eksperyment, mówiąc krótko, wyprowadza nas w pole” . Kto by nie chciał wiedzieć co myśli robot, czy myśli i co z tego wyniknie. Ale to nie jeden z frapujących mnie problemów. Jest chyba znacznie ważniejszą kwestią to, czy potrafilibyśmy pokochać maszynę? Wyobraźmy sobie sklep z niedalekiej przyszłości, w którym możemy zamówić sobie naszego idealnego partnera. Z największą dokładnością moglibyśmy sobie wybrać jego parametry, zarówno te fizyczne, jak i psychiczne. Ja wybrałabym wysokiego, przystojnego bruneta, oczywiście inteligentnego, ale nie bardziej ode mnie, kochającego, zawsze mnie rozumiejącego i wspierającego. Gdybym miała ochotę spędzić dzień oglądając romantyczne komedie, on byłby przy mnie. Gdybym pragnęła zjeść dziesięć paczek chipsów pod rząd, on nie wykrztusił by z siebie ani słowa w stylu : „kochanie, ale twoja figura…”. Wszystko o czym bym zamarzyła w naszym związku, spełniłoby się. Zero nudy, lub nuda na okrągło – jak kto woli! Czy żyłabym w bajkowym świecie próbując zapomnieć, że on jest maszyną? Czy ta jedna maleńka wada sprawiłaby, iż oprócz uczucia zadowolenia, radości itp. potrafiłabym go pokochać? Spróbuję się przez chwilę nad tym zastanowić. Oczekując pewnych rzeczy od naszego partnera nie myślimy o jego byciu człowiekiem, gdyż zakładamy to a priori (przynajmniej w moim przypadku:). Pomińmy na chwilę kwestię człowieczeństwa. Wybór jest więc następujący: maszyna z zaletami czy człowiek z zaletami i wadami? Odpowiedz wydawała by się prosta, któraż z nas nie chciałaby idealnego partnera? Tylko problem pojawia się taki: czy chcemy sztucznych partnerów? Tzn. czy jesteśmy w stanie zaakceptować fakt, iż zachowanie robota będzie idealne, ale to co będzie w jego wnętrzu, nie będzie niczym więcej niż śrubkami, kabelkami czy jeszcze czymś innym. Brakuje tu uczuć. Tzn. one są, ale w naszych (kobiecych w tym przypadku) wyobrażeniach. Nam się wydaje, że on się śmieje z nami, czujemy się kochane i potrzebne…. on nie czuje. Dobrze, faktycznie znaczna wada. Ale czyż mężczyźni niejednokrotnie nie stają się takimi maszynami? Mówią „kochanie” z przyzwyczajenia i wmawiają nam, że jesteśmy najpiękniejszymi kobietami na świecie, mimo że w lustrze wydaje nam się, że zwisający tłuszczyk na udach nie dodaje nam uroku. Oni również tworzą iluzję. Nawet jeśli mówią nam prawdę, niejednokrotnie raniąc nas, to my nie wiemy czy to jest prawda. Zauważcie, oni zawsze mogą nas skłamać. Tak samo jak nie wejdziemy w umysł robota, tak i nie wejdziemy w umysł mężczyzny… Wielka zagadka. Znamy tylko siebie, nawet nie wiemy czy inni nie są tworzoną przez nasz umysł iluzją… Czy więc wolisz nieznany umysł maszyny z zaletami czy nieznany umysł kobiety/ mężczyzny z wadami? Tak, faktycznie mamy w dalszym ciągu opór wobec robota… czy nie pękną w nim jakieś sieci i czy nie zacznie nas dusić w środku nocy? Bzdura! Ta obawa jest tak samo prawdopodobna wobec robota jak i mężczyzny… Nigdy nie wiadomo, co strzeli im do głowy! Okazuje się więc, że jedyną przeszkodą jaka może w nas się narodzić przeciw byciu z maszyną jest jego bycie maszyną. Tego niestety nie zmienimy. A co jeśli byłaby możliwa taka zdolność kamuflażu bycia robotem, że nie zauważylibyśmy różnicy między nim a człowiekiem? Moglibyśmy nawet pokroić jego ciało i zobaczyć serce, płuco, krew…Wiedzielibyśmy tylko, że jest sztuczne, stworzone przez nasze myśli i pragnienia. Odpowiedz jest jedna: podobnie jak na co dzień oszukujemy samych siebie ( patrz: literatura psychologiczna), tak i nie ma różnicy w kochaniu robota i człowieka. W dalszym ciągu pewny jest tylko nasz umysł oraz wybór jakości naszej iluzji, obecnie w 99,99% populacji nieświadomy.

5.04.2008, tekst opublikowany w Ponad-to (red. K. Drachal), gazecie Wydziału Pedagogiki i Psychologii UŚ, nr 10, kwiecień 2008.


Te Święta są dla mnie wyjątkowe, i chociaż Jezus zmartwychwstaje co roku, to dopiero dziś silnie odczuwam fenomen śmierci i życia. Bliska mi osoba umiera, i jest tego świadoma. Z jej oczu popłynęła tylko jedna mała łza, kiedy otrzymywała ostatnie namaszczenie. Ta łza była tęsknotą za życiem, a może strachem przed śmiercią? Nigdy się tego nie dowiem, dopóki nie będę miała możliwości przeżyć bliskości z czymś bliżej nieokreślonym, chyba nie mam odwagi stanąć przed swoim losem i powiedzieć: odejdź, tak po prostu. Ona nie miała wyboru, a może miała, przecież walczyła o swe życie tak mocno. Nie znam osoby, która bardziej by troszczyła się o siebie niż ona. Kurczak nigdy pieczony, rower zawsze mile widziany. Całe życie przygotowujemy się na odejście bliskich, ale nikt nie pomaga nam w pożegnaniu się z sobą samym. Chyba mówię o niej już w czasie przeszłym…to zły znak, a może po prostu egoizm. Chciałabym mieć dar uleczania, albo chociaż posiadać kamień filozoficzny. Zamiast tego, jedyne co mam to świadomość kruchości siebie i niepokój o przyszłość. Przemykający czas prześciga nas w myślach, a my potrafimy tylko krzyczeć NIE! Ciekawe czy nas kiedykolwiek usłyszał? Czy czas ma czym słyszeć? Jestem egoistką, wszelkie rozmyślania o innych sprowadzają się do mnie, ale gdy próbuje wczuć się w jej uczucia i myśli przepełnia mnie przerażenie a oczy zalewają się łzami. Może tym właśnie różnimy się od siebie, że jeszcze nie jestem gotowa na wylanie jednej tylko łzy…

20.03.2008


Filozofia

Pytają mnie : po co ci to?
Strata czasu.
Przez mój umysł przebiegały podobne dręczące myśli. W tym świecie nie przeżyje jednej chwili, nawet gdybym rozmyślała wieczność. Trafiłam więc na psychologię, przekręciłam zardzewiały klucz do wrót kariery. Lecz nic za nimi nie było. Pojęłam jaka sieć skomplikowaności kryje się za duszą człowieka, że wystarczy nanometrowa zmiana w strukturze mózgu, a stanę się kimś innym.
Wittgenstein powiedział kiedyś, że świat szczęśliwego jest inny niż ten nieszczęśliwego (teza 6.43). Miał facet racje. Jest jedna rzeczywistość postrzegana na biliardy różnych sposobów. Nikt i nic tego nie zmieni. Dlaczego filozofowie starali się ją usystematyzować? Nawet ci, którzy tworzyli filozofie systematyczne odnosili się do niej próbując rozwiązać konkretne problemy. Po co? Po nic.

Bo nie o to tutaj chodzi.

Filozofia nie dała nigdy stuprocentowej odpowiedzi. Zresztą, nie było to jej zamiarem. To tylko aspiracje poszczególnych filozofów. Jest Filozofia i są filozofie. Te drugie mają największe znaczenie dla ich twórców. Nadają sens ich egzystencji.

Filozofia stale ofiarowuje nam samoświadomość. Popycha do myślenia. Popycha do intuicji. Popycha do czucia. Popycha do percepcji.

Codziennie myślę o tym jak to jest niebyć – tu – oto , czy życie jest absurdem, czy mogę projektować samą siebie, czy też z góry moje losy są zdeterminowane, czy istnieją światy możliwe i czy warto zadawać sobie te i wiele innych pytań, nigdy nie stawiając odpowiedzi?

Warto.

Kiedy patrzę w oczy mojej mamy, przepływa przeze mnie uczucie, że kiedyś odejdzie. Jest przecież byciem – ku – śmierci. Ta przerażająca myśl sprawia, że doceniam to kim jest Ona, bo w każdej sekundzie mogę ją stracić. To niewyrażalne słowami uczucie, bardziej niewysławialne niż numinosum Otta czy rzecz sama w sobie Kanta.

Filozofia pomogła mi zrozumieć, że nigdy nie będzie idealnie, chociaż Platońskie idee mają się całkiem dobrze, to nie przypłyną do mojego życia. Nie łudzę się, że pokocham kogoś w pełni. Jest tylko jedna miłość absolutna, i to pojęcie zarezerwowały już sobie byty idealne. Mogłabym przysiąc, że wyprzedziły mnie w tym o kilka milisekund. W tej niefortunnej sytuacji muszę stwierdzić : jesteśmy tylko ludźmi. Ying i yang.
Filozofia sprawia, że mam odwagę w każdej chwili zastanowić się nad sensem każdego bytu wokół. Wzbogaca mnie, ale też dostarcza kompleksu niewiedzy. Nie wiem kim jestem, jednak staram się być kimś. To moja droga. Autostrada, która ma tylko barierki wjazdowe. Raz skasujesz bilet i nie ma odwrotu. Nie ma też końca. Różnica polega na tym jak mocno wciskasz pedał gazu. Absurd, któremu pragnę nadać sens…


Październik, 2007, Tekst zamieszczony w Racjonaliście


Krótsze


Tej nocy poczułam się najpiękniejszą kobietą na świecie, kiedy łzy spływały po policzkach niewiary.
Taniec wyzwolił pragnienie bycia sobą.
Nawet rosa lekko płynąca po róży była mniej delikatna niż ja.
Nikt nie odebrał mej żądzy…
Tyko Świat. Ja i On. Patrząc w swe dusze wyznaliśmy swe najgorętsze grzechy.
Cisza. Choć muzyka trwa.
Chwila stanęła i rozmyśla nad sobą.
Kim jest?
Też chce tańczyć!
Do upadłej sekundy niebytu.


12.01.2008 Klub Hemingway, Gliwice




Pod szminką nienawiści
kwitną namalowane uczucia
Każdy kogoś kocha autentycznie
Zenek z sąsiedztwa kocha sprzątaczkę z podstawówki
gdzie uczy jego żona
Ktoś inny myśli że nigdy nie kochał
podczas gdy uczucia snują się kolorowo
w nas samych
Zamykamy się w klatce ról, podatków, wizji współczesnych ideałów
marnych, a jakże popularnych
Nie znam nikogo kto by je porzucił
ale czuje że jest to możliwe
możliwe dotarcie nie do istoty,
ale do nas samych
naszych autentycznych uczuć.
A kiedy je wyjawimy światu
czyli drugiej osobie
Ona popatrzy, zmruży myśli
i przejdzie obok
nieodebrawszy autentycznie
Nadzieja matką głupich.
Chcę jeszcze raz być głupia.


24.20.2007




Biliony emocji do kwadratu
wołają umysłowi
aby je choć zanotował w czytniku.
Chociaż mały impuls jednej z nich
aby przedarł się wyżej
Hiperstłumienie stłumienia
bez wybuchu
Czerwona lawa wrze
w otchłani podświadomości.
Aby choć na milisekundę dokonać
wyjścia poza siebie
I w tej ekscentrycznej pozycji
popatrzeć i wyśmiać swą egzystencję
bez-powrotnie.

24.10.2007


Zniewoleni w miłości
Wolni w świadomości
Umiłowali wzniosłości
Wśród codzienności
Wyzwoleni z nicości
Zmierzają ku wieczności
By odnaleźć morze miłości
Otuleni wśród nagości
Ustami zjednoczyli idealne wartości
W niekończącej się chwili bliskości

31.01.2008


Cały świat mógłby mówić : nie, gdybyś ty mówił : tak
Wszelki kolor życia bez ciebie traci smak
Jeszcze chwilkę temu błyszczał do mnie świat
Zamknięta w sobie tracę swoje ja

15.03.2008


„Nie budźcie marzeń, gdy śpią.
Potrzebne będą przed snem,
Gdy w środku nie ma już nic”
ale
Nie chce już nic
Po cichutku marzyć? - zawsze
ale
dziś nie chce już nic
Nie wykasowane uczucie beznadziei i bezwiary
Nic
Ot, tak po prostu

15.03.2008


Kontakt:
Wyślij list do autora strony